piątek, 7 listopada 2014

BLW i dieta bezglutenowa

No i stało się, nadszedł moment, w którym nasze dziecko otwiera dzioba już nie tylko po mleko...
Pomijając fakt, że dziobem poznaje świat i pcha do niego wszystko, co popadnie (wliczając w to kocie chrupki, matczyne kudły i ojcowskie kapcie), przydałoby się czasem to dziecię czymś nakarmić.
"Z pomocą" przychodzą przytłoczonej matce poradniki, poradniczki, podręczniki, audycje, programy telewizyjne. Często sponsorowane. Czasem skrycie, ale zwykle jednak jawnie. Już w szpitalu otrzymuje matka wyprawkę, w której złotymi zgłoskami piszą o sobie sami producenci, jak to dbają o nasze dziecko, jak to chcą, żeby je karmić piersią (w trakcie karmienia piersią co bardziej uprzejmi zalecą matce zajadanie się słoiczkami dla niemowląt - w końcu to samo zdrowie), a potem oczywiście dziecię przestawić na papeczki, w odpowiednim momencie podać gluten, etc.
Matka, urobiona odpowiednią dawką "wiedzy" ma teraz wybór... czy kupić papkę firmy A, B, C czy D. I może też się zacząć zastanawiać w jakim sklepie jest aktualnie najlepsza promocja na dwupaki tychże.

Można jednak inaczej. Można pójść po rozum do głowy, poszukać dróg do korzeni.
Można wysłuchać dziecka, bo ono wbrew pozorom ma nam wiele do zakomunikowania. I to ono najlepiej wie, kiedy jest gotowe, żeby zacząć jeść.

I tu zaczyna się BLW.
Trzeba się psychicznie na to przygotować. Na pewno przegra się wiele bitew z babciami i dziadkami.
Na pewno parę osób będzie wytykać palcami: "To ta wariatka, co niemowlęciu w całości jabłko daje".
Ale na pewno czeka też mnóstwo satysfakcji!

A dlaczego bez glutenu?
Nie dlatego, że ktoś u nas choruje, czy jest alergikiem.
Ale z potrzeby serca. I z poczucia odpowiedzialności za to pełzające, gaworzące maleństwo, któremu ten gluten do szczęścia nie jest potrzebny.
I, jak się okazuje, dorosłym też taka dieta służy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz